piątek, 30 marca 2012

Pierwszy ludzki feromon bezpieczeństwa

Jak zapewniają francuscy naukowcy, już pod koniec tego roku na rynek powinien trafić pierwszy przebadany odpowiednik ludzkiego feromonu, który – w przeciwieństwie do większości wyekstrahowanych do tej pory związków - nie podnosi atrakcyjności seksualnej, lecz uspakaja i daje poczucie bezpieczeństwa.
Prof. Patrick Pageat, Dyrektor Naukowy Instytutu Badawczego Pherosynthese został przepytany o to, jak działa i jakie efekt przynosi syntetyczny odpowiednik ludzkiego feromonu kojącego – HAP (Human Appeasing Pheromone), który – w wyniku wieloletnich badań - udało mu się otrzymać. Najnowsze odkrycie to nic innego, jak odpowiednik feromonu produkowanego przez gruczoły łojowe wokół sutka u karmiących matek (tzw. gruczoły Montgomery'ego). Po porodzie zwiększają one swój rozmiar na tyle, że wyglądają jak ziarenka kuskusu i wydzielają substancje, które działają kojąco na dziecko. Jak wynika z eksperymentów przeprowadzonych przez prof. Pageat’a i jego zespół, HAP działa nie tylko na niemowlęta, ale i na starsze dzieci. Okazuje się bowiem, że i kilkuletnie dzieciaki reagowały na ten związek, przytulając szmaciane lalki nasączone HAP. W grupie dzieci, które dostały „feromonowe” lalki odnotowano też stabilny puls, spokojniejsze serce - stawały się pogodniejsze, bardziej zrównoważone i chętne do współpracy.

Wyniki przeprowadzonych badań zmotywowały profesora do dalszych eksperymentów, udowadniających pozytywny wpływ HAP na dorosłych. - Właśnie rozpoczynam trzy próby kliniczne: we Włoszech poddamy badaniu setkę kilkuletnich dzieci, które mają problemy ze snem. Będę sprawdzał HAP także na dorosłych: druga próba, w Pizie, będzie dotyczyła 50 osób z zaburzeniami hormonu wzrostu. Tej przypadłości często towarzyszą wahania emocjonalne, na które spróbujemy wpłynąć, używając HAP. W Belgii przetestujemy go na 50-osobowej grupie ludzi z poważną otyłością, takich, którzy ważą ponad sto kilogramów. Spróbujemy się przekonać, czy ten relaksujący feromon pomoże im wytrwać podczas kryzysów wywołanych trudnymi dla nich dietami – deklaruje prof. Pageat.

Jak podkreśla Prof. Pageat, feromonoterapia, czyli stosowanie syntetycznych odpowiedników feromonów kojących, jest metodą naturalną, bo opiera się na sposobie, w jaki porozumiewają się zwierzęta. Metoda ta staje się coraz popularniejsza, ponieważ nie ma skutków ubocznych, nie powoduje senności, otępienia, nie uzależnia. Jest to zatem idealny punk wyjściowy do prac nad podobnymi rozwiązaniami w świecie ludzi. Pierwsze kroki zostały już poczynione i, jak zapewniają naukowcy, będą szły dalej. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak czekać na kolejne doniesienia o rozwoju badań nad tymi związkami i wierzyć, że już niebawem pomogą nam w – jeśli nie wyeliminowaniu - to znacznym obniżeniu poziomu ludzkiego stresu.

Psychoterapia w służbie człowieka

Często wstydzimy przyznawać się do naszych problemów, a jeszcze trudniej zaakceptować nam pomoc psychologa. Ale czym jest w ogóle psychoterapia? Warto zapoznać się z definicją, zanim arbitralnie odrzucimy jej pomocną dłoń.
Specyficzność polskiej kultury polega na wysokim dystansie społecznym zarówno do ludzi, jak i ich emocji. Dlatego tak dużo w nas niezrozumienia i wstydu w odniesieniu do psychoterapii. Metoda leczenia, która pomaga ludziom na całym świecie dopiero raczkuje w Polsce. Być może wynika to z fundamentalnego niezrozumienia czym jest ta dziedzina psychologii.
Przede wszystkim należy rozgraniczyć psychoterapię, od leczenia psychiatrycznego. Ta druga - niestety ciągle kojarzona negatywnie - zajmuje się ściśle określonymi przypadkami, w których pacjent nie jest w stanie samodzielnie poradzić sobie z chorobą. Psychoterapia jest zaś znacznie szerszym pojęciem, które (w dużym uproszczeniu) można zdefiniować jako zbiór technik ukierunkowanych na leczenie, lub wspieranie leczenia schorzeń i problemów psychologicznych. Obecnie wyróżniamy kilka głównych nurtów w psychoterapii: psychoanalityczna; behawioralno-poznawcza; humanistyczno-egzystencjalna; systemowa; inne szkoły (np. psychoterapia ericksonowska).
Warto zaznaczyć, że psychoterapia sama w sobie (głównie dzięki popkulturze) doczekała się rozłamu na dwie funkcje: leczenie zaburzeń lękowych i/lub osobowościowych, które były przedmiotem psychoterapii u jej źródeł i stały się motorem napędowym jej powstania i rozwoju. Oraz na pomoc psychospołeczną, gdzie działania psychologa nie służą wyleczeniu zdefiniowanej choroby, ale ogólnej pomocy i poprawie jakości życia pacjenta. Bez względu na szkołę podstawową funkcją psychoterapii jest więc pomoc drugiemu człowiekowi. W odróżnieniu od tradycyjnych technik medycyny terapia ma charakter międzyludzkiego kontaktu, który może być wspierany leczeniem farmakologicznym.
Niestety w polskim społeczeństwa psychoterapia ma ciągle charakter wstydliwy, co jest typowe dla kultur o silnych tradycjach chrześcijańskich. W kulturze tak silnie marginalizującej tzw. „przegranych” jednostki nie potrafią zrozumieć siebie. Nawiedzające każdego z nas poczucie bezsensu, silnego wyobcowania skutecznie uniemożliwia szczęśliwą egzystencję. Wynika to z niezrozumienia fundamentalnych wartości – cierpienie rzeczywiście uszlachetnia, ale przecież obok niego jest miłość oraz akceptacja tak bliskich jak i samego siebie.
Powoli jednak można zauważyć rosnące zaufanie jakim cieszy się psychoterapia. Wrocław jest przykładem miasta, które nawet dąży do jej popularyzacji. W styczniu światło dzienne ujrzał e-book "Psychoterapia po ludzku", który jest poradnikiem skierowanym do pacjentów. To właśnie tam można poznać praktyki psychoterapeutyczne, ale również dowiedzieć się o bezpieczeństwie pacjenta czy niewłaściwych działaniach terapeutów. Jak widać psychologia spotyka się z coraz większym zainteresowaniem, a ludzie powoli dostrzegają, że może być drogą do pełniejszej świadomości i szczęśliwszego życia. Przecież często zwykła, szczera rozmowa jest pierwszym krokiem do zaakceptowania własnych emocji i niedoskonałości.

Psycholog, albo psychoterapia

Potrzebujący pomocy, nim skierują się do do kogoś z zewnątrz z apelem o wsparcie, przez pewien czas próbują pomóc sobie na własną rękę. W końcu jednak czując się bezradni, wpadają na myśl, że najlepiej doradzi im psycholog, ten jednak nie uleczy kłopotów indywidualnych czy rodzinnych, tym zajmuje się psychoterapeuta. 
Czy wyłącznie psycholog przyniesie pomoc?
Psycholog pochwali się swoją profesjonalną mądrością i nawet wstąpi w serce zdruzgotanej osoby nadzieja. Jakieś rady będą przez pewien okres funkcjonowały, następnie jednak cała nadzieja gdzieś zginie, a uciążliwości wciąż pozostaną. Czy zawiniła mądrość, czy człowiek? Niektórzy będą oskarżać siebie, kolejni psychologa, a będą i tacy, którzy skrytykują mądrość. A problem jest fałszywie postawiony.
Kompetencja psychologiczna nie wystarczy
Wiedza psychologiczna aż tak skutecznie nie pomaga dawać sobie rady. Gdy nam się w życiu nie udaje, to nie z tej przyczyny, że nie mamy dostatecznej wiedzy. Problem jest w psychice, gdzie jest coś, co hamuje rozwój. I wyraźnie w wewnętrznym konflikcie właśnie to „coś” posiada mocniejsze argumenty. Jakakolwiek zewnętrzna, najbardziej oświecona bodaj wiedza, nie zdoła wpłynąć na osobiste blokady, które wszyscy mają – a ponieważ nie z powodu braku informacji je posiadamy, zatem i nie wiedza je wyeliminuje. Dopiero docierając do istoty znalezionego w głowie konfliktu, będziemy zdolni  się od niego uwolnić i w rezultacie wyzwolić także mentalne zdolności.
Jeśli nie psycholog, to kto będzie właściwy?
Nie odbywa się to w poradni psychologa, lecz psychoterapeuty. Tylko utrzymująca się jakiś okres, zbudowana na fundamencie zaufania więź pozwoli odkryć wewnętrzne atuty. Psychoterapeuta jest wyposażony w sobie właściwe umiejętności, by odkryć naturę klienta i ostatecznie spowodować postęp, równocześnie lecząc kłopotliwe trudności. To samo dotyczy nieporozumień małżeńskich i we wspólnotach domowych, także jeśli problem dotyczy dzieci. Psychoterapia przedstawia trafniejszą ofertę niż psycholog. W wielu miastach można znaleźć ośrodki psychoterapeutyczne, które specjalizują się w leczeniu problemów indywidualnych, kryzysów życiowych oraz kłopotów rodzinnych. Podsumowując, może należałoby jeszcze raz rozważyć rodzaj specjalisty, który najlepiej będzie mógł poradzić na przygnębiające dolegliwości, tak aby później ustrzec się zawodu.

Tylko miłość...

Miłość jest jedną z najbardziej istotnych potrzeb człowieka niezbędną do życia. Na jej poszukiwaniu można spędzić całe życie ... i umrzeć z miłości. Ma nas rozwijać i czynić lepszymi. Czy tak jest zawsze?
Czy warto rezygnować z tęsknoty za „prawdziwą” miłością, jaką jest gorąca namiętność?
To pytanie może kogoś owładniętego miłosną obsesją zdenerwować. Jasne, że nie warto! Kochać i być kochaną, przecież to jest w życiu najważniejsze. Nawet, kiedy obiekt moich pragnień jest nieosiągalny. To, co mam, to świat marzeń i wyobrażeń o idealnym związku.  To czym się karmię, to tęsknota za spotkaniem choć przez chwilę, nawet po to, by się pokłócić, aby móc dalej snuć fantazje o mężczyźnie swojego życia.
Dlaczego zatem czytasz ten tekst?
Prawdopodobnie jesteś w dołku, doszłaś do ściany. Uznałaś, że twoje emocje cię wykończyły i nie masz już dość siły, by żyć. Chcesz być z nim, gdy jest daleko, ale gdy jesteście razem – wyniszczacie się. Może zatrzymałaś się na chwilę, bo do tej pory nie wiedziałaś, że możesz sobie pomóc? Nawet nie wiesz, że żyjesz w świecie fikcji, a to, co czujesz jest efektem pracy nałogowego myślenia twojego mózgu, który z jakiegoś powodu uparł się, aby cię oszukiwać.
Nie przypuszczałaś, że twoje emocje mogą być twoim nałogiem? Dotknęło cię uzależnienie od relacji z obiektem twoich westchnień, nazywane też uzależnieniem od osoby, uzależnieniem od miłości, syndromem „kochania za bardzo”, obsesyjną miłością, toksycznym związkiem.
Na co uważać w poszukiwani terapeuty?
Uzależnienie od miłości często jest mylone ze współuzależnieniem. W Polsce jest wiele ośrodków, które zajmują się pomaganiem. Należą do nich poradnie uzależnień, ośrodki terapii uzależnieżnień. Znajdą tam pomoc osoby uzależnione od alkoholu, nikotyny, hazardu, narkotyków. Osobna ofertę otrzymują żony, lub mężowie takich pacjentów, jeszcze inna propozycja jest dla dzieci. Najczęściej są to Dorosłe Dzieci Alkoholików /DDA/, czasem może to być ktoś, kto określa się jako Dorosłe Dziecko Dysfunkcyjnych Rodziców /DDD/. Uzależnienie od miłości jest trudne do diagnozy, gdyż zachowanie pacjenta, przymusowe i natrętne w powtórzeniach, może być podobne do zachowań wynikających ze współuzależnienia.

Na czym polega różnica?
Wiele kobiet i mężczyzn wchodzi w związki z osobami uzależnionymi od substancji bądź nałogowych zachowań. Ci ludzie znajdą pomoc w wyżej wymienionych ośrodkach. Zatrzymanie zachowania polegającego na uporczywej walce z alkoholem jest bardzo trudne, ale wielu się udaje. Zupełnie naturalna jest obawa o zdrowie kogoś kogo się kocha. Gorzej, kiedy partner nie chce zmiany, nadal pije, ćpa i się wyniszcza. Wtedy może się odsłonić panika przed możliwością albo koniecznością zakończenia relacji. Poczucie odrzucenia może być nie do udźwignięcia, gdyż wychodzi na jaw uśpiona emocja, którą  Howard M. Halpern w książce „Uzależnienie od partnera” nazwał głodem przywiązania. Niewielu z nas doświadczyło nasycenia miłością rodzicielską. Nawet dzieci tych samych rodziców mogą mieć różne doświadczenia, różną pamięć emocjonalną w sprawie otrzymania wystarczającej ilości miłości. Ośmielę się stwierdzić, że  to właśnie głód przywiązania leży u podstawy różnych uzależnień.
Dlaczego warto skorzystać z doświadczeń profesjonalistów?
To proste. Fachowa pomoc jest skuteczna. Nie błądzisz, nie tracisz niepotrzebnie czasu i pieniędzy.  Specjalista potrafi dokonać zróżnicowania problemu. Przedstawi Ci konsekwencje Twoich wyborów. Natomiast, gdy to konieczne, powie, że jest pewna kolejność działań i nie będzie zajmował się Twoim rozwojem, kiedy np. trzeba zatrzymać przemoc. Podobnie jest z uzależnienieniem. Rozpoznanie głodu przywiązania i jego świadome przeżycie jest konieczne zanim wejdziesz w kolejne związki. Trafiają do mnie pacjentki, które mają za sobą lata terapii współuzależnienia i nadal nie potrafią uporać się ze sobą po rozwodzie. Są też takie, które były w terapii DDA i nadal zakładają niszczące zawiązki. Bywa różnie. Sama będziesz wiedzieć, czy to Twój problem.
Zachęcam do udanych poszukiwań i życzę powodzenia w rozwoju.

Walcz!

Przychodzi „chudzinka” na siłownię. Zagaja do Pana instruktora: dzień dobry, wie Pan, chciałbym ostro „przypakować”. Ale naprawdę, tak porządnie. Da się ze mnie zrobić „herosa”? Instruktor odpowiada: myślę, że nie ma problemu. Tylko będziesz musiał poświęcić na to dobrych kilka miesięcy. 
Poza tym – świetna dieta, spore ciężary, ogólnie mówiąc mordercza harówka… Co?! Czułem, że będzie ciężko, ale aż tak? Zakładałem, że zajmie to tylko kilka tygodni, przerzucę sobie parę kilogramów, użyję przy okazji jakiegoś „wspomagacza” i już, gotowe. Wchodzę w spółę z Rambo i kręcimy kolejną serię… W takim razie muszę to przemyśleć. Nie wiem czy to mi się opłaca. I odchodzi.

Cóż… Historyjka może nie jest najwyższych lotów. Wymyśliłem ją na poczekaniu. Posłuży mi jedynie w „rozważaniach”. Chciałbym dzisiaj zahaczyć o kwestie walki, męstwa, odwagi. Wpis bardziej dotyczy Panów, jednak i Was drogie dziewczyny zapraszam do lektury.
Widzisz… Mogę się mylić, jednak obserwując świat zaczynam powoli wierzyć w to, że nam mężczyznom, zbyt łatwo przychodzi rezygnacja ze swoich ambitnych planów, a nawet marzeń. Często, kiedy słyszymy słowa: wysiłek, trud, czas, cierpliwość, poświęcenie… Coś zaczyna wprawiać nas w duże zakłopotanie.
A to nie ma innej drogi? Nie wystarczy, żebym tylko trochę się postarał? Naprawdę trzeba tyle czekać?
Z jednej strony to dobre. Czasami może rzeczywiście nie opłaca się odkrywać koła na nowo. Ale życie to walka. Tutaj rzadko jedzie się windą. Częściej trzeba pokonać schody. Wie to każdy, który już trochę żyje na tej planecie.
Dobra, fajnie. Piękne i wzniosłe hasełka. A jak jest na co dzień? Niestety, piszę to ze szczerym rozczarowaniem… Chyba często czynniki o których wspomniałem powodują, że odchodzimy. Ot tak, po prostu. Nie podejmujemy walki. Wolimy mieć święty spokój i żyć jak większość, którzy porzucili marzenia. To takie niemodne słowo. Kto je teraz spełnia? Byle nie było zbyt trudno…
Ryzyko? O czym mowa? To nie dla mnie. Za bardzo się boję. Zbyt wiele mogę stracić. Serce się uciszy, dorobi się do tego ładną ideologię i będzie „cacy”.
Tylko jak to jest? Panowie, którzy składacie broń… Przecież to właśnie pole bitwy jest najbliższe naszym sercom. Chyba nie ma faceta, który oglądał „Braveheart” albo „Gladiatora” bez żadnego poruszenia. To jest to. Moc, determinacja, wyższe idee…
Wygodny fotel i telewizor? Sorry, ale to nie dla nas. To nie jest nasze miejsce.
Może czasami pozwalasz sprowadzać się do parteru? Albo dajesz zielone światło tym, którzy Ci podpowiadają: nie dasz rady, siedź na du***… Po co Ci to? Są lepsi od Ciebie. Na pewno odzywa się Twoja męska ambicja… Co z tym robisz?
Nie musimy wojować na miecze, ani też gonić z maczugą za dinozaurem… Tylko co z tego? Dalej tkwi w nas ten sam instynkt. „Nowoczesna rzeczywistość” nie zwalnia nas od niczego. To absurd, że zaczynamy wierzyć kolorowym pisemkom, które gloryfikują „luzik” i bierność. I ten wybór… Byle po najmniejszej linii oporu, bo po co się przemęczać ? Przecież wszystko możesz mieć tu i teraz. Brudne pieniądze czy tanie rozkosze. To nic, że kiedyś za to zapłacisz… Przytłaczające.
Marzenia kosztują, to prawda. Ale czy właśnie w tym wszystkim to nie jest najpiękniejsze? Przecież to lubimy najbardziej. Zwyciężać, upadać i znowu się podnosić. Iść do przodu i codziennie pokonywać siebie – to też bitwa. Pomylę się twierdząc, że jesteśmy do tego stworzeni, niezależnie od postury i pochodzenia?
To co, że inni gadają? Co Cię obchodzi, że ktoś się „krzywi”? Czy to ma jakieś znaczenie? Chcesz żyć dla siebie czy dla ludzi?
Drogie Panie. Na chwilę zwrócę się do Was… Czy wiecie jak silny jest facet, który ma wielką wizję? Nie żartuję. Nie odbierajcie tego swoim mężczyznom! Wymagajcie od nich. Bądźcie podporą, dawajcie otuchę, ale przede wszystkim w nich wierzcie! Kiedy zauważycie, że pragną osiągnąć coś dobrego, podtrzymajcie ten płomień. Dla mężczyzny chyba nie ma nic gorszego jak kobieta, która w niego wątpi. Jestem przekonany o tym jak wiele potrafią Panowie. Trzeba im tylko dodać skrzydeł. Swoją drogą, kiedy to piszę, sam czuję jakbym się unosił…
Chłopaku, mężczyzno, który może już dawno zwątpiłeś… Nie bój się. Działaj, podejmuj wyzwania, zakosztuj ryzyka. Strach? Jeszcze nie raz zapuka do Twoich drzwi. Przychodzi do każdego z nas. Zaakceptuj go, podążaj dalej. Zmierzaj po swoje, po piękne ideały, które od dawna Cię inspirowały. Oby Twoja kobieta mogła Ci powiedzieć: dzięki Tobie wciąż wierzę w prawdziwych mężczyzn.
Zobacz na małego orzełka. Zanim wyjdzie na świat musi przebić swoją skorupę. To tam, na zewnątrz, czeka na niego ŻYCIE! Jego powołaniem nie jest ciepły i bezpieczny azyl. To dzikie przestworza, które musi przemierzyć.
Rozwal swoją otoczkę i leć… ŻYJ jak facet! Nie poddawaj się nawet podczas najcięższej wędrówki. Od czego masz męskie serce? Nie bądź jak „chudzinka”, która czeka na łatwiznę. Z pewnością stać Cię na wiele więcej! Pamiętasz te słowa: dopóki walczysz jesteś zwycięzcą? Nigdy o nich nie zapominaj.

czwartek, 29 marca 2012

Dyskalkulia rozwojowa

Dyskalkulia rozwojowa jest strukturalnym zaburzeniem umiejętności matematycznych, mającym swe źródło w genetycznych lub wrodzonych nieprawidłowościach tych części mózgu, które są bezpośrednim anatomiczno-fizjologicznym podłożem dojrzewania tych funkcji zgodnie z wiekiem.
Dyskalkulia obejmuje specyficzne trudności w zakresie umiejętności arytmetycznych, którego nie da się wyjaśnić wyłącznie upośledzniem umysłowym lub nieadekwatnym procesem nauczania. Trudności te dotyczą raczej podstawowych umiejętności arytmetycznych (czyli dodawnia, odejmowania, mnożenia i dzielenia) niż  bardziej abstrakcyjnych umiejętności matematycznych potrzebnych do algebry, trygonometrii, geometrii rachunku różniczkowego czy całkowego. Dyskalkulię można podzielić na:
- werbalną - zaburzenie umiejętności słownego wyrażania pojęć i zależności matematycznych,
- praktognostyczną - zaburzenie matematycznych manipulacji konkretnymi czy narysowanymi przedmiotami,
- leksykalną - zwaną też dysleksją liczbową, polegającą na nieumiejętności czytania symboli matematycznych (cyfr, liczb, znaków działań arytmetycznych i zapisanych operacji matematycznych),
- graficzną (dysgrafia liczbowa) - niezdolnośc zapisywania symboli matematycznych,
- ideognostyczną - niezdolność rozumienia pojęć i zależności matematycznych oraz wykonania obliczeń w pamięci,
- operacyjną - zaburzona zdolność wykonywania operacji matematycznych.
Pomagając osobie z dyskalkulią należy zastosować się do zaleceń psychologa i pedagoga badających dziecko a najlepiej zapisać ucznia na terapię pedagogiczną dla dzieci z dyskalkulią. Zajęcia z terapii pedagogicznej odbywają się najcześciej w szkołach lub poradniach psychologiczno-pedagagogicznych. Warto też przekazać szkole opinię z poradni psychologiczno-pedagogicznej, aby szkoła mogła dostosować warunki nauczania do potrzeb i możliwości dziecka.

Wielu ludzi obojętnie przechodzi obok krzywdy ludzkiej. Dzieje się tak, ponieważ każdy z nas boi się, że to on może zostać obiektem prześladowań.

Ile razy przechodziliśmy ulicą widząc, jak grupka chłopców poniża swojego młodszego kolegę? Popatrzyliśmy chwilę i od razu odwróciliśmy wzrok. Typowy przejaw strachu, to normalne. Ale pomyślmy, czy chcielibyśmy być na miejscu człowieka, który boi się wyjść z domu, odebrać telefon, czy też wyjrzeć przez okno?
Jest kilka sposobów, aby pomóc poszkodowanej osobie.
Jeżeli jesteś uczniem, a takie sytuacje mają miejsce w Twojej szkole, to udaj się do psychologa szkolnego. Poproś o dyskrecję i opowiedz o całej sytuacji. Psycholog będzie wiedział co robić. Na pewno nie zaszkodzi Tobie, a skutecznie pomoże poszkodowanemu i wraz z innymi władzami pociągnie do odpowiedzielności ludzi, którzy stoją za wyrządzoną krzywdą. Być może nikt jeszcze tego nie zrobił, a wiadomo, że nauczycieli nie ma wszędzie. Ponadto tacy chuligani mają już sporą wprawę i wiedzą, kiedy mogą działać bez konsekwencji.
Jeżeli jesteś świadkiem przemocy na ulicy, to przejdź niezauważony za zakręt i zadzwoń po policję, dokładnie opowiadając co się dzieje. Policja przyjedzie jak najszybciej, najprawdopodbniej zdąży, bo takie ''zabawy'' nie trwają 5 minut.
Jest też przemoc domowa. Nieraz słyszymy za ścianą krzyki rodziców i płacz dzieci. Być może nie jest to zwykła kłótnia i należy interweniować? Podobnie, jak w sytuacji wyżej, zadzwoń po policję. Nie ignoruj tego. Chyba nie chcesz mieć na sumieniu zdrowia, czy też życia drugiego człowieka?

Pomimo tego, że niektóre sposoby mogą być dla nas ryzykowne, to uważam, że należy pomagać cierpiącym ludziom i nie wolno ignorować ich krzywdy. Jeżeli postawimy się w ich sytuacji, to każdy z nas chciałby doświadczyć skutecznego udzielenia pomocy, a co za tym idzie, aby cały koszmar poszedł w zapomnienie. Jednym telefonem możemy zyskać szczęście drugiego człowieka, a nawet w niektórych przypadkach uratować mu życie.

Siła umysłu i potęga podświadomości

Niewielu ma świadomość o wielkich siłach drzemiących w każdym z nas. A prawda jest taka, że ludzki umysł jest wciąż najmniej okrytym narządem. Naukowcy co raz bardziej poznają mechanizmy działania i wkorzystania siły umysłu, które w przyszłości mogą zastapić medycynę konwencjonalną.
Zapewne też każdy z nas słyszał, że wykorzystujemy tylko mały procent możliwości naszego mózgu. Okazuje się, że nasza świadomość jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, a wszystko się kryje pod wodą, w naszej podświadomości. O jej potędze wiedziano już w XIX wieku ubiegłego stulecia, jednak prawdziwy rozkwit wiedzy na jej temat nastąpił w XX wieku. Psychologowie i naukowcy coraz bardziej starali się poznać mechanizmy działania naszego umysłu, oraz to co się kryje w podświadomości. Doświadczenia i badania pokazały, że siły w nas drzemiące są bardo duże, i mogą zdziałać zarówno wiele dobrego jak i negatywnego. W tamtym okresie powstał cały nurt i filozofia pozytywnego myślenia i wpływania na podświadomość technikami afirmacyjnymi i autosugestią. Tą wiedzę i filozofię na powszechną skalę rozpowszechnił słynny już dziś Joseph Murphy. Ten Irlandzki pisarz, mentor i filozof w 1962 r. napisał swoją pierwszą książkę pt. „Potęga Podświadomości”. Wszystkie prawa umysłu i podświadomości opisał on w zrozumiały sposób, w książce opisywał  działanie podświadomości i metody jej wykorzystanie w celu polepszenia życia i zdrowia. Książka stała się hitem zdobywajac rangę bestsellera, i mimo upływających lat nadal cieszy się popularnością. I choć cała filozofia pozytywnego myślenia i afirmacji jest kwestionowana, to coraz więcej faktów świadczy, że nasz umysł rzeczywiście może sam zapobiec bólowi, wyleczyć nadciśnienie i wiele innych chorób. Również siła sugestii jest potwierdzana podczas seansów hipnotycznych, gdzie pacjentowi można wmówić niemal wszystko, a jego organizm zareaguje wedle sugestii. Z całą pewnością jest to temat godny uwagi, a każdy człowiek powinien znać mechanizmy działania sugestii i afirmacji oraz wpływania na własną podświadomość.

Uniwersalne prawa w drodze do sukcesu

„Chcę, abyście pamiętali o jednej rzeczy. Wasza bieda nie jest czymś, czego należy się wstydzić, ale też czymś, z czego należy być dumnym. Wasza bieda jest czymś, czego należy pozbyć się tak szybko, jak tylko potraficie”
Jackson Stevers (do swoich dwóch synów, którzy znajdują się na liście Forbes 400)

Nie ma mowy o osiągnięciu sukcesu, spokoju ducha, niezależności finansowej, jeśli nie znamy uniwersalnych praw i nie dostosowujemy się do nich.
Prawo kontroli – w psychologii jest to jedno z najważniejszych praw, które mówi nam, że poziom kontroli, jakim obejmujemy nasze życie, ma bezpośredni wpływ na nasza samopoczucie psychiczne; tracąc nad czymś panowanie, po prostu odejdź od tego lub zabierz się do pracy nad czymś innym; pracuj nad czymś,  co możesz kontrolować; prawo kontroli mówi, że musimy wiedzieć dokąd zmierzamy; człowiek, który ma wyraźny cel i plan, zawsze ma przewagę nad niezdecydowanymi.
Prawo przypadku – kiedy ponosimy porażki mówimy: „to nie ma sensu, nie można kontrolować swojego przeznaczenia”; konsekwencją takich czynów jest negatywna postawa, frustracja oraz sceptycyzm; wiara w to, że los i szczęście są głównymi czynnikami pomagającymi osiągnąć sukces prowadzi do nikąd
Prawo przyczyny i skutku – przypadki nie istnieją; żyjemy w uporządkowanym świecie rządzonym przez prawa; prawo to mówi, że istnieją wyraźne przyczyny i równie wyraźnie skutki; zmiana świata zewnętrznego odbywa się od wewnątrz; otrzymujesz od życia to, co sam mu dasz; Newton odkrył prawo przyczyny i skutku: „Każdej akcji równa się rekakcja”
Prawo wiary – w cokolwiek wierzysz z uczuciem, stanie się Twoją rzeczywistością; nasz wiara tworzy swego rodzaju filar, przez który widzimy świat; dzięki temu żadna informacja sprzeczna z naszą wiarą nie zostanie zaakceptowana przez nasz mózg; jeśli uwierzymy, że coś jest prawdziwe, takie właśnie będzie.

Jak osiągnąć sukces - oto jest pytanie

Jak osiągnąć sukces? Recepty na sukces pewnie nie ma, ale warto wziąć sobie do serca kilka porad, które można znaleźć w poradnikach zaliczanych do kategorii psychologia sukcesu. Oto one:
Po pierwsze, nigdy nie żyj bez celu to bezcelowe. Być może uważasz, że nie ma sensu wyznaczać sobie celów i dążyć do ich realizacji. Bo i tak więcej w życiu zależy od szczęścia. Pamiętaj jednak, że szczęście sprzyja przygotowanym. A więc, jakie są twoje cele? Inaczej mówiąc, co chcesz osiągnąć w życiu?
Po drugie, Znajdź swoją pasję. Chyba nie masz wątpliwości, że życie ludzi, którzy mają pasję (hobby, zainteresowania) jest po prostu ciekawsze.
Po trzecie, Przynajmniej czasami wychodź ze swojej strefy komfortu. Bo jak powiedział Albert Einstein: Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów.
Po czwarte, Zdobywaj wiedzę. Znasz to: ucz się ucz nauka to potęgi klucz. Naprawdę tak jest. Tylko, że nie chodzi o zapisywanie się na studia dla papierka, które są na dodatek kosztowne. Co więc robić? Wystarczy, że od czasu do czasu przeczytasz książkę, ale tylko na interesujący Cię temat!
Po piąte, Dowiedz się czegoś więcej na temat pieniędzy (oszczędzanie, inwestowanie, zarządzanie budżetem domowym.) Nie popełniaj błędu większości nawet wykształconych ludzi, którzy mają znikomą wiedzę na ten ważny temat.
Po szóste, Nie narzekaj. A przynajmniej staraj się nie narzekać. Zwłaszcza na rzeczy, na które nie masz wpływu (brzydka pogoda, wzrost cen itp.). Narzekanie niczego nie zmieni w twoim życiu. No, przynajmniej nie najlepsze.
Po siódme, Myśl, że szklanka jest do połowy pełna a nie pusta. Pozytywne myślenie może zdziałać cuda. I nie jest to przesada.
Po ósme, zadbaj o swój wygląd. Tak, wygląd nie jest najważniejszy. Ale trudno się dobrze czuć, jeśli się ma 30 kg nadwagi.
Po dziewiąte, Nie marnuj czasu, ale naucz się nim zarządzać. To naprawdę ważne.
Po dziesiąte, Przekazuj tę wiedzę innym. Aby i oni byli szczęśliwi np. swoim dzieciom. Czy jedna osoba może zmienić świat. Tak, może zmienić świat wokół siebie.
Rozwinięcie tych punktów znajdziesz nie tylko w wielu ciekawych poradnikach, ale również w Internecie. Wystarczy dobrze poszukać w Google (sukces, motywacja, psychologia sukcesu).